Chrzciny :D
Trochę
się spóźniłam z tym wpisem, bo to kilka dni po fakcie. Otóż ostatniej niedzieli
moje dzieci zostały ochrzczone. Wyglądali bardzo przystojnie – w garniturach,
przy czym jeden z synów nie pozwolił sobie założyć innych butów niż jego
ulubione – niebieskie croksy J.
W kościele na początku był spokój,
siedzieli w wózku. Spokój trwał ok. 5 minut, po czym się skończył jak ręką
odjął. Dzieci koniecznie musiały wyjść z wózka, a my zaczęliśmy gonitwę. Biegaliśmy
w te i z powrotem, zastawiając drogę ucieczki. Do pomocy dołączyli się inni
członkowie rodziny. Koniec końców ksiądz stwierdził, że skróci kazanie :D.
Samo
chrzczenie odbyło się nawet spokojnie, polewanie wody głową przeszło
bezproblemowo, ale zaraz po, trzeba było się ewakuować. Sama impreza obiadowa
była udana, chłopaki wytarli nowymi garniturami podłogi i zakamarki
restauracji. Nie było czasu na jedzenie czy picie.
Moja konkluzja
odnośnie chrzcin: łatwiej, gdy dzieci są małe i nie potrafią jeszcze chodzić,
nie trzeba ich wtedy ganiać po kościele J.
Nie lubię dzieci, wole zwierzęta.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZwierzęta też mamy :)
UsuńTeż jestem zdania, że najlepiej jest chrzcić dzieci, kiedy są małe i leżą i śpią w wózeczku lub na rękach. Kiedy zaczynają chodzić, mniej więcej do około 2-3 roku życia trudno powstrzymać je w kościele w ryzach....trudno się im dziwić, kiedy nie rozumieją duchowych wywodów i jest im tam po prostu nudno :-)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci fantastycznie się bawiły ganiając po kościele i widząc nas usapanych :)
UsuńWezmę sobie Twoją radę do serca :)
OdpowiedzUsuńPierwszego syna chrzciłam gdy miał miesiąc, drugiego gdy skończył pół roku. Jak dla mnie to ostatni moment
OdpowiedzUsuńBo później to już biegi.
UsuńU mnie było prosto. Uparłam się na chrzczenie dwumiesięcznych. Całej trójki :) teraz bym odwlokła temat do podstawówki.
OdpowiedzUsuńU nas to najpierw był remont, później znowu coś i dopiero na teraz padło ale 2,5 roku to zdecydowanie nie ten wiek na chrzciny :) przynajmniej dla rodziców :D.
UsuńRemont był wymówką do przekładania chrztu dzieci? Absurd, chyba że nie jesteście wierzący, a chrzciliście tylko dla zasady.
UsuńMałe może i nie uciekają, za to robią większy hałas... tak mi się przynajmniej wydaje. ;) Aż się boję, co moje (póki co nieistniejące) młode będą cudować. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Damian
U nas jak nie chcieliśmy wypuścić z wózka też był ryk :).
Usuńsuper są te zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńCiężko było je zrobić bo ciągle byli w ruchu :).
UsuńMoje miały po około 9 miesięcy, kiedy były chrzczone (tak jakoś wypadło, ze w podobnym wieku ich chrzciłam). Przespali mszę :P
OdpowiedzUsuńTo Ci się udało :)
UsuńChłopaki energetycznie jeszcze z nie wykorzystanymi pokładami jeszcze przez najbliższe lata będzie nich rozpierać energia. Z kolejnymi dziećmi już masz doświadczenie i wcześnie zrobicie chrzest.
OdpowiedzUsuńWystarczą mi moje dwoje :)
UsuńJa także jak będę mieć w przyszłości dzieci, to do pół roku maks :D
OdpowiedzUsuńMój blog
Dokładnie, lepiej nie czekać zbyt długo :)
UsuńWitamy nowych chrześcijan :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie siebie biegającą za dziećmi w kościele. Jak chrzcić to tylko takie co nie chodzą jeszcze wcale :D
OdpowiedzUsuńTo był czad :D
Usuńjeżeli Chrzest ma Tobie większe znaczenie to domyślam się, że uczęszczacie do Kościoła na niedzielne Msze, to współczuję tego fruwania chłopaków co tydzień :D ale nauczą się! zapraszam, https://juliamickiewicz.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj nie, nie dalibyśmy rady co tydzień tak za nimi biegać, a ksiądz nie chciałby pewnie skracać kazań :D.
UsuńPrzeurocze dzieciaczki! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMoja miała 7 miesięcy na chrzcie. I całą mszę prawie przepłakała. Ileż ja się wtedy nastresowałam :) A Twoi przystojniacy mieli fantastyczne muchy!!!
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńOj tak, lepiej chrzcić dzieci wcześniej, bo potem może być własnie taki problem :D Ale dobrze, że wszystko się udało!
OdpowiedzUsuńDobrze, że księża byli normalni i wyluzowani, nie robili wielkiego halo z powodu rozrabiania chłopaków.
UsuńŚwietnie wyglądali. Mają bardzo piękne oczka chłopaki. Dzieci jak to dzieci, ciekawe świata...i podłogi. Haha. Pozdrawiam, poulciak
OdpowiedzUsuńOj tak, wypolerowali garniturami podłogi dokładnie :D
UsuńOstatni wniosek najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńChłopcy wyglądali naprawdę poważnie! :)
OdpowiedzUsuńAle jeden z synów musiał mieć croksy :D
UsuńRuchliwe dzieciaczki ;)
OdpowiedzUsuńOj bardzo :)
UsuńOj pamiętam te gonitwy za dziećmi po kościele. Teraz już nie ganiają, ale córka pyta się mniej więcej co minutę "ile jeszcze"
OdpowiedzUsuńDobra rada... ale ja w sumie nie myślałam nawet o tym, by czekać z chrzcinami do późniejszych lat dzieci niż rok :) czas pokaże jak to wyjdzie! pozdrowienia
OdpowiedzUsuńMoże to nie jest komunia, ale na pewno maluszek dostanie jakieś fajne prezenty:)
OdpowiedzUsuńWarto tu właśnie pomyśleć o jakiś prezentach.
OdpowiedzUsuńTo dopiero uroczystość :) wspaniałe przeżycia i dla rodziców i dla dziecka. Ale teraz mało kto robi w domu takie imprezy, niezapomniane chrzciny w Lublinie można zorganizować tutaj http://dworekarkadia.pl/komunie-chrzciny.html . Byłam już na kilku imprezach w tym miejscu i bardzo polecam :) Super jedzenie i obsługa.
OdpowiedzUsuń