Pierwszy bal
Dzisiaj moi synowie byli na swoim
pierwszym w życiu balu karnawałowym. Odnaleźli się bardzo dobrze, wręcz
koncertowo. Oczywiście, to jeszcze małe dzieci, więc główną rozrywką było
bieganie po sali i pomiędzy tańczącymi. Ganiali, a my za nimi. Pot, nie
powiem, gdzie się lał. Lepsze niż siłownia. Po godzinie biegania na zmianę raz
za jednym, raz za drugim, myśleliśmy, że wyzioniemy ducha. Chłopaki nie bali
się nawet Mikołaja, choć moment, w którym wszedł na salę, był wmurowujący. Stali
i patrzyli na niego ze zdziwieniem. Jeden z synów tak się oswoił z jego
wizerunkiem, że chciał zakosić Mikołajowi laskę J.
Komentarze
Prześlij komentarz