Dzień sądny i palec w blenderze

Dzisiaj był jeden  tych dni sądnych. W tyłki coś chyba kłuło moich chłopaków, szczególnie tego spokojniejszego. Takie ryki odwalał, że oszaleć można, aż sama nie wytrzymałam nerwowo i zaczęłam krzyczeć. Tym moim krzykiem tego niepłaczącego tak wystraszyłam, że ryknął w niebogłosy. Mózg mnie boli po całym dniu. Umęczyli mnie na całego. Dzisiaj robiłam sama marchewkę z jabłkiem – z wiadomego źródła więc się odważyłam. Taka mądra jestem jak nogi stołowe. Zblendowałam wszystko i zaczęłam wygarniać z blendera palcem, ale broń Panie Boże nie odłączyłam blendera z prądu. W następstwie moich poczynań ostrze wbiło mi się w palec. Dobrze, że go sobie nie odcięłam. Kretynieję chyba z wiekiem.

Od przedwczoraj oglądam The walking dead. Całkiem fajny serial, nie powala na kolana ale można obejrzeć.

Komentarze

Ślepaczki

Ja Pacze Sercem - adopcje kotów niewidzących

Popularne posty