Moda na nie szczepienie
Może narażę się na falę krytyki ale ostatnio
coraz częściej spotykam się z dziwaczną modą na nie szczepienie. Jest to dla
mnie dziwne i niezrozumiałe. Dlaczego rezygnować z możliwości zabezpieczenia
dziecka przed chorobą? Zarzuty, że szczepienia są szkodliwe to wyssane z palca
wizje i pomysły. Jest kilku naukowców, którzy naginają wyniki ażeby pogrozić palcem
koncernom farmaceutycznym, żeby zdobyć sławę i pieniądze. Wszelkie powikłania poszczepienne
tak naprawdę nimi nie są a stanowią zwykłe następstwo braku kompetencji
badających lekarzy albo udawania rodziców, którzy nie chcą zauważyć, ze ich
dziecko ma jakiś defekt zdrowotny. Szczepionki to najlepiej przebadany specyfik
na rynku farmaceutycznym. Skoro jest tak wiele przypadków powikłań poszczepiennych
to dlaczego nie toczą się sprawy przeciw tymże koncernom.
Istnieje strona
pogromy mitów medycznych i tam znalazłam bardzo ładnie opisany przez Karolinę G.
przykład takiego kłamstwa. Mit na ten temat pojawił się pod wpływem publikacji
Andrew Wakefielda w The Lancet. Andrew Wakefield opisał 12 przypadków dzieci z
zaburzeniami zachowania ze spektrum autyzmu, u których objawy tej choroby miały
– według relacji rodziców - wystąpić krótko po podaniu szczepionki MMR
(szczepionka skojarzona przeciwko odrze, śwince i różyczce). Wszystkie miały
też cierpieć na zaburzenia jelitowe – te też miały wystąpić pierwszy raz po
podaniu szczepionki. Wakefield zasugerował więc, że odpowiedzialna za obie przypadłości
może być właśnie szczepionka MMR. Przeprowadzono wiele rzetelnych badań
naukowych, z których żadne nie potwierdziło twierdzeń Wakefielda. Jednocześnie
dziennikarz Brian Deer przeprowadził śledztwo, które wykazało, iż artykuł
Wakefielda był oszustwem, spreparowanym specjalnie dla potrzeb przyszłego
postępowania sądowego, a także dla intratnych zysków, jakie Wakefield osiągnął
z powodu przerażenia opinii publicznej. Wakefield zawarł porozumienie z
prawnikiem Richardem Barrem, który planował wnieść pozew zbiorowy przeciwko
producentom szczepionek MMR. Zadaniem Wakefileda miało być znalezienie symptomu
dotychczas niekojarzonego z MMR. Wakefield wybrał autyzm – jeszcze przed
przystąpieniem do jakichkolwiek badań, przed przyjęciem dzieci, które później zostały
przez niego rzekomo opisane. Co więcej, kilka miesięcy przed swoją konferencją
prasową, Wakefield wystąpił o patent na stworzoną przez siebie osobną
szczepionkę przeciwko odrze. Otrzymał on również od Barra ok. 400 tysięcy
funtów, nie licząc zwrotu wydatków. Również opisy przypadków w badaniu okazały
się być oszustwem. Badacz sfabrykował większość informacji na temat opisywanych
przypadków. Wakefield nie uzyskał ponadto zgody komitetu etycznego na
przeprowadzenie badań na dzieciach. Naczelna Izba Lekarska ( General Medical
Council) przeprowadziła wobec Wakefielda postępowanie dotyczące utrzymania
prawa do wykonywania zawodu na skutek którego w 2010 r. został go pozbawiony. W
tym samym roku The Lancet wycofał oficjalnie jego artykuł.
Mit ten jest
dobrą egzemplifikacją błędu w myśleniu post hoc ergo propter hoc (łac. po tym,
więc wskutek tego), gdzie wyciąga się wnioski na temat kauzalnego powiązania
zdarzeń z samego tylko faktu, że jedno z nich wystąpiło po drugim. Okres
podania szczepionki MMR i zauważenia pierwszych objawów autyzmu jest mniej
więcej podobny, co może rodzić u niektórych rodziców wniosek, że to szczepionka
spowodowała chorobę.
Nie ma jednak
żadnego racjonalnego wytłumaczenia dlaczego MMR miałaby powodować autyzm,
ponadto nie udowodniono takiej współzależności.
Źródła: P.A. Offit, Deadly Choices: How the
Anti-Vaccine Movement Threatens Us All, Basic Books; 1 edition
(http://pogromcymitowmedycznych.pl/myth/128/szczepionki-powoduj%C4%85-autyzm/)
Komentarze
Prześlij komentarz