Magiczne kino - recenzja
Przeczytawszy Tajemnicę
trzynastego piętra wiedziałam, że spotkam się jeszcze z Oliwierem i Tosią, nie
myliłam się i nie zawiodłam. Tym razem napisze o jeszcze bardziej wakacyjnej
historii J.
Oliver jest załamany, nie tak miały
wyglądać jego wakacje, które musiał spędzać w niedalekiej miejscowości, w
remontowanym przez jego mamę i ciocię starym budynku po kinie. Jedyne co
przychodziło mu do głowy, to NUDA. Tosia jednak uważa inaczej, gdyż wszędzie
można znaleźć coś interesującego.
Świat książki pełen jest niespodzianek i
nieporozumień. Opuszczone kino Stokrotka zapowiada wiele atrakcji, a sąsiad,
starszy pana, pobudza bohaterów do działania. Dzieci odnajdują tajemnicze
posągi usytuowane na dachu kina, które okazują się niezwykłe, mają ukryte
zdolności. Czas bohaterom się nie dłuży, ciągle coś się dzieje. Żeby tego mało,
Oliver ma możliwość wyreżyserować i nakręcić swój pierwszy w życiu film, a
Tosię niewątpliwie dosięga strzała Amora.
Szybka akcja, liczne zwroty akcji. Książka
porusza problemy nie tylko młodych ludzi, ale również dorosłych, którzy również
mogą się mylić.
Czarno – białe ilustracje nadają klimatu
powieści. Polecam „Magiczne kino”, pełne magii, niesamowitych bohaterów z
głowami pełnych pomysłów. To książka na każdy czas, lekka i przyjemna, sprawiająca,
że uśmiech pojawia się na twarzy, czyta się ją jednym tchem, nie mogąc oderwać
się od historii stworzonej przez genialną Joannę Kmieć. Oczami wyobraźni
widzimy każdy szczegół opowieści, przenosimy się do tamtego świata.
Chyba mam w sobie coś z Tosi, bo kręcą mnie stare, pełne tajemnic budynki :)
OdpowiedzUsuń