Półprzytomny zombie
Ale się wczoraj załatwiłam. Kiepsko sypiam
więc wzięłam coś na sen, żeby spokojnie przespać noc, a że normalnie nie biorę
takich specyfików to mnie po prostu „siekło”. Poranne mleko to chwiejnym
krokiem podawałam A, do drugiego śniadania, niemalże trzeba było mnie wołami
zwlekać. Nie pomógł energetyk, ani kawa z trzech czubatych łyżeczek, dodam, że
nie pijam kawy. Jestem jak półprzytomny zombie. Żadnych więcej usypiaczy, bo
jestem nieżywa. A miałam takie plany. Przecież już niedługo Wielkanoc a tu tyle
do zrobienia. Dół domu praktycznie sprzątnięty, chociaż tak się kurzy, że
jakbym wycierała kurze dwa razy dziennie, to i tak byłoby mało. Szkoda, że te
święta tak krótko trwają, bo ozdoby trzeba wyciągnąć.
Komentarze
Prześlij komentarz