I po długim weekendzie
Ostatnie dni upłynęły na lenistwie i
umieraniu z gorąca. Dzisiaj dzień bardziej deszczowy ale to dobrze. Wczoraj dźwigałam
wiadra z wodą żeby podlać warzywnik, w którym jest tyle warzyw co kot napłakał.
Po raz kolejny posiałam marchew, buraczki itp. Nie łudzę się zbytnio, co do
plonów. Będę się cieszyła jeżeli cokolwiek wzejdzie. W szale zakupów
przedwczoraj dokonałam przygarnięcia dziesięciu pelargonii J. Psy,
zwłaszcza jeden, upodobały sobie kwiaty na schodach. Mąż musiał pojechać po
nowe sadzonki. I tak oto upłynął nam długi weekend. Szkoda czasu na taką
bezczynność ale co robić jak żar z nieba.
Dzisiaj mój spokojny syn postanowił
chyba nie być tak spokojnym. Rozrabiającemu bratu wydarł krówkę grzechotkę,
zaczął nią okładać go po głowie i wyrwał z ust smoczek. A jak się przy tym
ucieszył. Ja już to widzę, jak oni będą starsi, jak dadzą nam popalić.
Z ciekawostek, odkryłam ponownie
Instagram J. Okazuje się, że istnieje nawet program pozwalający
dodawać zdjęcia przez komputer. I dobrze, bo mam ograniczenia transferowe w
telefonie.
Komentarze
Prześlij komentarz