Klima w sklepie zbawienna i powiew wspomnień
Wczoraj musieliśmy się ochłodzić i w
tym celu udaliśmy się do galerii handlowej. Nie ma to jak darmowa klima. Dzisiaj
mnie już gardło boli ale co tam, wreszcie można było posiedzieć spokojnie bez
cieknącego po tyłku potu. Dzisiaj pogoda nie lepsza. Wybrałam się do lekarza
autobusem. Okazuje się, że trzeba dzwonić jak się zbliża do przystanku. Pojechałam
trochę dalej niż zamierzałam. Drogę powrotną musiałam przebyć na pieszo. Niestety, oczekiwanie godzinę w pełny słońcu na autobus przerastało moje możliwości. Następnie
udałam się do miasta. Żar z nieba i klima w sklepach. Powtórka z rozrywki – ból
gardła na nowo. Pochodziłam trochę po starych kątach. Chciałabym tak móc
znaleźć się w tamtych czasach, gdy jako dziecko chodziłam tymi uliczkami z
rodzicami a w sklepach nic nie było. Do głównego domu handlowego chodziło się
na zakupy bo był duży, samoobsługowy i z mięsnym. Łza się kręci. Szkoda tylko, że
było tak gorąco bo ledwo nogi włóczyłam śladami przeszłości.
Komentarze
Prześlij komentarz