Ciężka noc
Wczoraj upały i dużo podróżowania. Umęczeni
byliśmy wszyscy ale nie dane nam było pospać. Ok. godz. 1:00 położyliśmy się a
przed 2:00 na równe nogi postawił mnie huk i szum. Takiej wichury to ja dawno
nie widziałam i nie słyszałam. Żeby było mało to akurat ocieplamy dom i wczoraj
przywieźli styropian, który stał z tyłu domu, na podwórku. Jak zaczęło wiać to,
to wszystko się rozpierzchło. Ganialiśmy po dworze paczki styropianu. Nie wiedziałam
za co się brać bo inne rzeczy znajdujące się na zewnątrz też latały i były porozrzucane.
Jakby tego było mało rozpętała się burza. Na domiar złego mieliśmy odmontowaną rynnę
więc lało się po ścianie, chcieliśmy po nocy zainstalować tą rynnę i tylko się
zastanawialiśmy kiedy nas piorun strzeli. W końcu się uspokoiło i tylko padało.
Walka trwała godzinę. Powróciliśmy cali przemoczeni, ubrania można było
wykręcać. Wieczorem dokładnie nakremowałam sobie stopy więc jeździłam mokrymi
stopami w mokrych butach. Mąż w ferworze walki zgubił okulary J ale
na szczęści się odnalazły. Po powrocie do domu spać też nie mogłam bo przyszła
pora na karmienie i tyle z mojego odpoczynku.
Komentarze
Prześlij komentarz