Depresja poporodowa, smutki i rozterki młodej mamy
Nie będę się rozpisywała jak to jest
z medycznego punktu widzenia ale napiszę jak to wygląda z ludzkiego, zwykłego punktu
widzenia. To nie wymysł, czy fanaberia młodej matki. Składają się na to wahania
hormonalne ale i przemęczenie, przeciążenie i brak zrozumienia ze strony
otoczenia. Mimo iż chciało się dziecka, czekało na nie i kocha się ze
wszystkich sił, to tych sił czasem brakuje. Nie pamiętasz już kiedy normalnie
spałaś całą noc, kiedy w ogóle spałaś dłużej niż dwie godziny, kiedy wyglądałaś
jak człowiek, byłaś umalowania i ładnie ubrana. Dawniej nie wyobrażałaś sobie
wyjścia z domu bez makijażu a teraz najnormalniej w świecie nie chce Ci się
malować. Mnie po porodzie dobijało kilka rzeczy, mianowicie nagle pojawiły się rozstępy
– niby nic a jednak dla mnie to był koniec świata. Tak odbierałam wówczas
rzeczywistość i miałam do tego prawo. Później problem pojawił się w ciuchach,
mianowicie w ich braku, tzn. braku takich, w które się mieszczę. Ktoś powie –
banał. Jak dla kogo. Nigdy nie dbałam o siebie zbyt przesadnie ale jednak
chciałam wyglądać dobrze. Nie było to możliwe bo kilka tygodni po zakupach,
kupiony ciuch stawał się zbyt ciasny. Może to moje żale ale wówczas to były dla
mnie problemy nie do przeskoczenia. Kobieta po porodzie może i wyolbrzymia ale
ma takie prawo. Składają się na to liczne elementy, jedna kobieta przechodzi
przez to lepiej, inna gorzej. Jedna się wścieka, jest zła na cały świat, inna płacze,
siedzi w szlafroku i nie chce pokazywać się światu, który widzą tylko w ciemnych barwach. Są i takie kobiety, które
ze śpiewem na ustach, pełne energii opiekują się nowonarodzonym dzieckiem i
wyglądają jak gwiazdy filmowe.
Nie należy także zapominać o
wsparciu, najlepiej, gdy płynie ono ze strony męża/partnera ale przydają się również
matki, koleżanki, sąsiedzi itp. Jeżeli ktoś Ci takie oferuje skorzystaj, zawsze
łatwiej z kimś niż w samotności.
Komentarze
Prześlij komentarz