Gdy dzieci dorosną

Pamiętam jak kiedyś rozmawiałam z koleżanką na temat przyszłości, tego jakie będą nasze dzieci i doszłyśmy do wniosku, że chcemy żeby były takie jak my. Teraz wiem, że nie chcę aby tak było. Oczywiście, mam pewną wizję tego, jak powinna wyglądać ich przyszłość. Marzę, żeby mieli dobre wykształcenie, pracę, godziwe zarobki. Jeszcze są malutcy i nie myślę o nich jako dorosłych ale też będę chciała żeby mieli rodziny, udane związki, dzieci. Najważniejsze żeby byli szczęśliwi. Pewnie moje wyobrażenie ich szczęścia będzie różniło się od tego, czego będą sami oczekiwali od życia. Już czuję moje rozterki wewnętrzne, rozdarcie. Oj, to będzie trudne. Wiem, że nie można narzucać swojego zdania, oczekiwań, ambicji i oczekiwań na innych, szczególnie na dzieci ale będzie to pewnie zaciekła walka. Przecież rodzice wiedzą najlepiej, co jest najlepsze dla dzieci. Rodzice pomogą, zadbają, zrobią wszystko, bo wiedzą najlepiej. I w ten sposób rosną duże dzieci nieporadne życiowo, niezorganizowane, które przypalą wodę na herbatę. Trzeba będzie się przemóc, zagryźć zęby i wziąć na wstrzymanie, przeboleć porażki i błędy, bo to na błędach ludzie uczą się najwięcej. Oczywiście stać z boku i być ciałem doradczym, bo przecież mamy doświadczenie życiowe, całe pokłady doświadczenia, z którego możemy czerpać i dzielić się z najbliższymi.

Komentarze

Ślepaczki

Ja Pacze Sercem - adopcje kotów niewidzących

Popularne posty