Jak nazywam moje dzieci
Celowo nigdzie nie podawałam imion
moich dzieci. Jeszcze nie wiem czy kiedykolwiek to uczynię, możliwe, że nawet
ukaże kiedyś swe oblicze, ale na razie musi pozostać tak, jak jest. Postanowiłam
w związku z tym skończyć z pisaniem mój pierwszy syn, mój drugi syn. Ten pierwszy,
który jako pierwszy pojawił się na świecie ma swoje powiedzonko „dżu-dżu”, tak
też będę go tak nazywała. Będzie to Dżu-Dżu. Syn drugi, który jest minutę
młodszy, lubi mówić „bej” i dlatego mówimy na niego Beju. Tak więc od dzisiaj
będą tutaj opisywani Dżu-Dżu i Bej.
Pragnę jeszcze dodać, że mąż śmieje
się z Dżu-Dżu, nazywając go Harrym Potterem. Dzieje się tak dlatego, że synuś z
uporem maniaka wyciąga mopa i ciąga go po całym mieszkaniu. Różdżka też się
znajdzie, jakiś kijek, patyczek i macha nim we wszystkie strony.
Jeśli chodzi o Beja to muszę napisać
o wczorajszym poranku, kiedy to z mego syna wylała się chyba cała miłość do
mnie. Jak nigdy rano przyszedł do mnie przytulił się i tak leżał dłuższą
chwilę, po czym usiadł, wyjął smoka i dał mi buzi. No i jak człowiek się ma nie
rozpływać nad własnymi dziećmi J.
Beju
Dżu-Dżu
Komentarze
Prześlij komentarz